Dla Obojga dziś już pewna Złota Jesień
Dla Obojga dziś już pewna
Złota Jesień
I Owoce
Czasu
Nachyliły
się ku ziemi
Napęczniałe
doświadczeniem
Napęczniałe
wspomnieniami
Bo za nimi
prawie już
Trzy czwarte
wieku
Ciągnie co
dzień
Cięgiem
cięgiem
A dni ile i
tygodni
A ile miesięcy
ile
Trudno tak
od razu zliczyć
I na jakimś bardzo starym
Ale jeszcze
całkiem sprawnym
Przedpotopowym
liczydle
U obojga
jeszcze sprawna pamięć
Gdy Ryś ma
choć
Jakąś wolną
chwilkę
Przypomina
sobie
Góry Tatry
I Beskidzkie
Połoniny
Jak to ongiś
Gonił między
góralami
By chwycić
swoją Lucynkę
A góral ci
jak to góral
Na ładną
dziewuchę
Już ze
swojej mety
Szczerze
mówił
Swoje myślał
I dyskretny miał
apetyt
I podchodził
w wieczór Rysia
Suto kropił
śliwowicą
Gdy go złoży
Sen go
zmorzy
I to ja będę
z Lucynką
Jednak Rysiu jak to Rysiu
I spust
niezły
I tęga głowa
Góral zasnął
A to Rysiu
W jego góralskiej
chałupie
Z Lucynką
dalej balował
Tyle wspomnień
pozostało
Od gór aż po
samo morze
Zawsze razem
Ufni sobie
Wiedli żywot
Nienajgorzej
I Oboje
Wierni Bogu
Za te
wszystkie swoje lata
Nie śmią prosić ale pragną
Żeby choć
raz zbisowała
Ta ich
obecna tegoroczna
Jubileuszowa
Data
Bo gdy
dzielić to na dwoje
To są
jeszcze przecież całkiem
Jeszcze całkiem
młode lata
Niech to co
jest na papierze
Będzie takie
wspólne duże
A prywatnie
Tak całkiem
prywatnie
Niech ma
jednak
Każdy swoje
I tak sobie
czasem mówią
I do rzeczy
I od rzeczy
I czasami
jak to w domu
Ma rację czy
nie ma racji
Każdy i o
swoje skrzeczy
Bowiem taki
los we dwoje
Chcą być
razem
I są razem
Ale i
miarkują bacznie
Co je Twoje
Co je moje
I tak zawsze
mierzyć trzeba
Aby jeszcze
była z tego
I jakaś
uczciwa reszta
Stanisław Józef
Zieliński
27.11.2022
Komentarze
Prześlij komentarz