W Mieście Gdańsku
W Mieście Gdańsku
Jest Mieszkaniec
Bardzo bardzo osobliwy
Gdy na spacer tylko wyjdzie
Zaraz każdy go podziwia
Jaki ładny
Jaki piękny
A on uśmiech
Aż na brodę
Chyba wierzyW każde słowo
Czyste szczere
I bez cienia kurtuazji
To co wszyscy
Mówią o nim
Dzieci chcą go zaraz głaskać
Chociaż dotknąć
Chociaż słówko
A Arrigo
W domu często
Zwany Misiek
Duma rasy
Całej Szkocji
Znany z lektur
Jak nic
Wykapany Lessi
Wprost natychmiast
Z miejsca nagle
Chętnie sam się
Do nich wdzięczni
I wygląda z miejsca na to
I znajomi od zarania
I zabawom nie ma końca
I dzień dłużejDo końca świata
A niech piłkę na boisku
Gdzieś dopadnie
Poza autem
Darmo wołać
Aby oddał
Rekwirować chce na zawsze
Co innego razem zagrać
Zawsze gotów
Stanąć w szranki
I gra zawsze
Tak dojrzale
By nie stracić
Żadnej bramki
Próżne mrzonki i nadzieje
Aby z nim się jakoś równać
I wyprzedzi i wykiwa
Gra paradnaSama musztra
I sąsiadkę zauważy
Niby wita
W oczy patrzy
I wnet nosem jak nic sprawdzi
Co się mieści
W głębi torby
Lubi tramwaj i autobus
Lubi swoje towarzystwoNazywane czemuś gangiem
Bo i w owym gangu przecież
Swoich kumpli
Niezłe stadko
Jest i Lucek
Jest i Gaja
Same towarzyskie dusze
Rade zawsze z owych spotkańA i przez spotkania wszystkie
Życie znacznie jest bogatsze
A i Panie bardzo rade
Z tej radości swoich pociech
Ruch zabawa i powietrze
Wypełnione pięknym parkiem
Chociaż zdarza się też czasem
W tych zabawach brak pamięci
I w ferworze hucznych figlów
Łapkę zwichnąć
Albo skręcić
Lucek Gaja i Arrigo
Idą razem do lekarza
Lekarz także jest wspaniały
Rozpoznaje ich z daleka
Zna na pamięć
Jak się który z piesiów wabiOpatrunki a i leki
Mają zaraz prosto z serca
Zaufanie jest ogromne
Piesie bowiem
Wiedzą dobrze
Lekarz ich Piotr Berencewicz
To jest szatan na choroby
Bo takiemu doktorowi
Żadna zmora się nie oprze
I ta pewność wyleczenia
Ta zaradność zawsze w porę
Ta gwarancja i ta wiedza
I bogate doświadczenie
Można znowu na całego
Sięgać po nową przygodę
Owszem Panie to kosztuje
Leki mają swoją cenęAle także dobrze wiedzą
Takiej fachowej
Lekarskiej opieki
Na całym świecie
Nie znajdą nigdzie
Przeto lament jest niemały
Sytuacja strasznie trudnaBo nagle ni z gruszki ni z pietruszki
By być bliżej swojej żony
Która także jest doktorem
Nagle wyniósł się
Pan Doktor Piotr Berencewicz
Do Łęgowa
Tuż zaraz
Za Pruszczem Gdańskim
I udręka nie z tej ziemi
Jak dojechać na godzinęGdy tu zawsze
Tłok na trasie
Gdy tu taka jest odległość
Gdy tu takie utrudnienia
Cały gang jest zatroskany
Jak tu ze swoim Doktorem
Doktorem Panem Piotrem
Zachować te wszystkieBliskie relacje
Myślą nad tym
Wszystkie piesie
I tych piesiów
Myślą Panie
Póki co pomysłu nie ma
Cieszą się już taryfiarze
Każdy chce co najmniej setęBo i korki a i miejsce
Prawie już całkiem dalekie
Choć pociągi szybciej biegną
To od stacji do przychodni
Właśnie w owym Łęgowie
Tuż zaraz
Za Pruszczem Gdańskim
Prawie całkiem
I tak wszystko
Stoi w miejscu
A bardziej stoi na głowie
Póki co jest wszystko dobrze
Bowiem w gangu
Wszystkie piesie
W Nowym Roku 2025Całkiem zdrowe
Och żeby tak było zawsze
Warto wierzyć że tak
będzie
Wszystkie piesie
Całym gangiem
Odwiedziłyby swojego
Pana Doktora
Pana Piotra Berencewicza
W Przychodni w Łęgowie
Tuż zaraz za Pruszczem Gdańskim
Kiedyś na jakiejś wycieczce
Albo i całkiem
Nieco dłuższym spacerze
I przy okazji co trzeba
Załatwiłyby wszystko
Na kilka miesięcy
Co najmniej
Ilustracje i tekst
Stanisław Józef Zieliński
27. 01. 2025
Komentarze
Prześlij komentarz