Robert Teodor Kudła wyprostuje Historię Solidarności Polskiego Sierpnia

Robert Teodor Kudła
Wyprostuje
Historię
Solidarności
Polskiego 
Sierpnia 

Jednemu z Tych
Który zawsze mieni się 
Niezawodnym
Patriotą

W serdecznej dedykacji 

Któż tak mocno
Rwie do przodu
Twarz surowa
Strasznie smutna
Zaciśnięte


W górze pięści
Patrzę bliżej
A to jednak
Robert Teodor Kudła

I już krzyczy 
Na odległość
Wszędzie tam


Gdzie tylko
Dotrzeć może
A i grozi
Grozi przy tym
Że on wreszcie


Zrobi wszystko
On wreszcie 
Sam wyprostuje 
W Polsce
Całą Sierpniową
I Posierpniową 
Historię
To on wzywał
Świat do boju
Cały świat
Zgnębiony
Gdański
Przez mikrofon
Wszystkich 
Wzywał
Wszystkich Wzywał 
By Solidarni
By dla Polski 
Wzywał 
U Bramy 
Gdańskiej Stoczni

Andrzej Gwiazda
Gdzie był wtedy
I zaklina jak
Świat światem
Siedział wtedy
Był za stołem
I wraz z Bolkiem



Pił kawusię
I herbatkę
I Ani Walentynowicz
I to też przyznaje
Robert Teodor Kudła
Z miną czerstwą
Miną smutną
Nigdzie ale to nigdzie
W pobliżu 
Nie było
I nikogo wtedy
Blisko nie było
By ktoś 
Wstawił się
Za Teodorem Robertem Kudłą

Ale sam trzymał 
Mikrofon
I obwieszczał 
Na strony wszystkie
Bo on przecież
To wiadomo
Jest Pierwszy
Sierpniowy Spiker
To raz z bliska
To raz z dala
I fale eteru
Tak sam w sobie
Coraz mocniej
Wzbudzał
I cały Gdańsk 
Do buntu
Przeciwko Bezprawiu
Przeciwko komunie
Iskrą w oku
Iskrą w sercu
Jurnego wojownika
Podpalał
Podpalał
I podpalał

Bo mikrofon 
To ta służba
Powołanie
A i misja
Przez mikrofon
W czas wykrzyczeć
Ból Narodu
I gdzie krzywda
I odcierpiał był za swoje
Nieraz mocno pałowany
I w niejednym
Siedział pierdlu
I za wiktorię
I za wszystkie
Lata walki
I dziś wielu go Rozumie
Choć już
Osiemdziesiąt lat
Porachunków ma Bez liku
Bowiem nadal
Wszędzie widzi
Że na kancie 
Siedzi kant

I choć portfel
Ciągle pusty
To niczego
Nie jest żal
Jakże dobrze
W Polsce 
Jest już tak
Od wieków
Kto patriota
Z krwi i kości
Temu ciągle
Jest pod górkę
Temu ciągle 
W oczy wiatr

I wciąż taki Pokrzywdzony
Tu paradoks
Bowiem już
I w tych polskich
Normalnych czasach
Jakże często
Miast peanów










Tylko kiszki
Grają marsza
Beznadzieja
Szkoda słów







A poza tym
Jak spod igły
Spodnie w kancik


Butonierka
I koszulka z górnej półki
Że do wzięcia
Chłopak z miejsca



Ale gdzie mu tam dziewuchy
Nie ma czasu
Bo stan wojny
Wciąż na służbie
Wciąż w pośpiechu


Niedożywiony
Niedospany
Taki to już
Los Patrioty










Ale w swojej
Tkwi placówce
I prostuje każdą drogę
Tak do skutku
Aż w całej Polsce
Wreszcie porządnie
Wyprostuje
Całą Polską
I Sierpniową
I Posierpniową Historię

Tylko Grzegorz Wszędobylski
Współczuje
A i Edward Niezawodny
Gdy wychylą
Trzy stakany
To współczucie
I żal szczery
Żal Serdeczny
Dla wiktorii
Bohatera
Osiągają 
Pułap łezki
Ilustracje
Grzegorz Kabziński
Archiwum Internetowe
Stanisław J. Zieliński
Tekst
Stanisław J. Zieliński

10.11.2017 r









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O czym dziś myśli Nestor Gdańskich Patryc juszy Eugeniusz Lorek

Rzecz to w Kraju niesłychana

Zakazane piosenki A.D. 2023 Jeszcze dziś nieZakazane